Zadzwoń by dobrze się zabawić 708 777 178
📞 Kliknij i zadzwoń

Sex przygody z przyjaciółką siostry

708-777-178 wew 100
DOSTĘPNA
708-777-178 wew 100
📞 Kliknij i zadzwoń ✉️ Kliknij i napisz za darmo 📲 Zamów rozmowę ze mną
Chcesz napisać lub zadzwonić?
708-777-178 wew. 100 Tylko 4,92 zł/min
NIGHT. pod nr: 79980 (3,69 zł/sms)

agata… szarooka szatynka, średniego wzrostu, kobieta po studiach, miła, grzeczna (nie mówię o sexie), wyrafinowana, kobieta, która wie czego chce. najlepsza i jedyna przyjaciółka mojej siostry. moja również. jedyna kobieta w moim życiu (nie licząc patrycji), która wie o moim życiu. w tej chwli nie liczę klientek. sex z agatą ma nieobliczalny wymiar. weźmy powitania. normalni ludzie jak się witają to jest: cześc, co u Ciebie, buzi w policzki… a my? my jak się witamy to jest: cześć, przytulam ją, moja dłoń od razu schodzi na jej pośladki, długi i namiętny pocałunek, z jęzorkiem, jej dłonie obowiązkowo sprawdzają moją gotowość. robimy tak od zawsze. ale tym razem było inaczej… podjechałem pod jej dom. wyjrzała przez okno. kiwnęła. wszedłem po bagaże. chciałem ją pocałować. odsunęła się. fajna zabawa myślę. natarłem więc po raz kolejny. nawet nie dała mi szans. zasłoniła się i wystawiła rękę z walizką. – piotrze przestań. zbiła mnie zupełnie z tropu. o.k. myślę sobie jakaś nowa gierka. nie ma sprawy. zniosłem bagaże. wsiadła do samochodu. po raz pierwszy zapięła pasy. – ooo co ja widzę, nie ufasz mi już? spojrzała się na mnie. i nic. milczała nadal. ok. w takim razie jadę. wiem gdzie mieszka jej mama. spokojnie. trafię bez niej. ale cały czas myślę: drażni się ze mną. jechaliśmy całe 158km bez słowa. wyłączyła radio. całkowita i chaotyczna cisza. a pamiętam jak potrafiła być „szalona”. potrafiła wsunąć mi rękę w majtki podczas jazdy. potrafiła wystawić jedną nogę przez okno a drugą oprzeć o deskę w samochodzie. pieścić się na oczach moich i innych kierowców. pamiętam jak któregoś razu robiła mi loda i zatrzymuje nas policja. ja staję a ona nawet nie myśli by przerwać. otwieram szybę, policjant zaniemiał, a ona poruszają dłońmi po moim wojowniku mówi: – panowie, jeśli mandat, jest większy niż stówka, to dajcie mu chociaż spokojnie skończyć. ale nie dziś. dziś po prostu milczała. pierwszy raz była taka. na nic moje próby zaczęcia rozmowy, na nic moje starania. po prostu zapatrzona przed siebie. bez słowa. milcząca. po 2 godzinach dojechaliśmy. od progu z wielkim uśmiechem przywitała nas starsza pani. jej mama. wniosłem bagaże. rozpakowałem ją. poukładałem jej rzeczy w szafie. a ona cały czas milczała. siadła na kanapie i patrzyła na mnie. zamknąłem szafę gestem zadowolonego z siebie człowieka. znów nie pomogło. była jak zaczarowana. milcząca jak grób. zostawiłem ją samą. zeszła na obiad. zjadła i wróciła na górę. wzrokiem dała mi znak bym poszedł za nią. poszedłem. chciałem się w końcu dowiedzieć co jej jest. dlaczego tak się zachowuje. weszliśmy do pokoju. zamknęła drzwi na klucz. a nie pamiętam by wcześniej tak robiła. usiadła na kanapie. – przepraszam, ale mam poważny dylemat – słucham aguś. wiesz, że cię lubię i posaram pomóc – ostatnio duzo myslałam o nas. o mnie i o tobie. nie znalazłam w swym zyciu innego takiego jak ty. a mam już 28 lat. starzeję się piotrze. czas pomyśleć o mężu. stabilizacji. rodzinie. może i dziecku. – no dziecko to mogę ja ci zrobić. źle. nie podłapała żartu. leki grymas sprawił, ze poczułem się głupio. – chodzi mi o to, że ciebie traktuję jak brata. kochanka. a we wszystkich innych doszukuję się twoich cech. podszedłem. usiadłem koło niej. przytuliłem do siebie. położyliśmy się na plecach. wpatrzeni w sufit rozmawialiśmy chyba ze trzy godziny. w każdym razie na dworze już był zmrok. – pocałuj mnie. pocałuj mnie nie jak klientkę. nie jak mnie. pocałuj mnie, tak jak byś się zakochał. proszę… no i zaczęło się. poczułem się naprawdę dziwnie. całowaliśmy się. powoli. namiętnie. czule. jak para zakochanych. szumiało mi w głowie od samych pocałunków. powoli poznawałem jej ciało. dotykałem szyi. ucha. drugiego. policzki. przesuwałem dłonie po policzkach. całowałem ją. delikatnie i czule. z języczkiem. ona odwzajemniła się. całując mnie plotła wplotła swe ręce w moje włosy. to było piękne. jak para zakochanych nastolatków. położyłem się nad nią. rozpiąłem guziczki w jej bluzce. moim oczom ukazał się jędrny biust. umiejętnie schowany pod koronkowym stanikiem. agata ma wspaniały biust. nie za duży. jędrny. ze sterczącymi od podniecenia sutkami. wspaniały kontrast. lekko opalone ciało zamknięte w błękitnym staniku. koronkowym. ze sterczącymi dużymi sutkami. były nabrzmiałe, jakby chciały na siłę przebić się przez stanik. potarłem palcem po jednym. zadrżała. widziałem jaką przyjemnośc czerpała z każdego mojego ruchu. potarłem ponownie. dotknąłem. masowałem. następnie zacząłem całować. chwyciłem jej pierś w dłoń. poniosłem lekko ku górze. językiem dotknąłem jej sterczącego koreczka. błądziłem nim pomiędzy sutkiem a stanikiem. koronkowa przeszkoda była niczym w porównaniu z naszą namiętnością. w końcu zsunąłem ten pancerz. ujrzałem całą pierś. objąłem. zacząłem całować. pieścić. masować. dotykać. ściskać. a ona tylko leżała i syczała. wiem że było jej przyjemnie. w końcu kochaliśmy się nie raz. znam jej ciało na pamięć. a mimo to tym razem było inaczej. zawsze jest inaczej, ale tym razem…całowałem jej piersi bardzo długo. po prostu bawiłem się jej ciałem. a ona cały czas leżała. nastawiła się na odbiór. pieściłem jej ciało najlepiej jak umiałem. ale nie jak gigolak. byłem jak szczeniak, co pierwszy raz ujrzał kobiecą pierś. bawiłem się. chwyciła mnie za włosy. targała delikatnie. potem zsunęła nieco niżej. zrozumiałem. jej słaby punktem zawsze był pępek. wiedziałem że wybuchnie po kilku chwilach. tango wspaniałej pary. pępek i mój język. taniec zakończony gorącym i burzliwym orgazmem. wiedziałem to. i nie zawiodłem się. i trwało to tak samo krótko jak zawsze. a ja byłem dumny, że znam to miejsce. położyłem głowę na jej brzuszku. rozchyliłem uda. zsunąłem jej spódnicę. została w samych pończochach. zacząłem pocierać po jej majtkach. nie broniła się. wręcz przeciwnie. starała się tak wygiąć by moje palce trafiły w szczelinkę. ale nie tak szybko. chciałem ją rozpalić. przygotować na kolejny orgazm. szalała. jej ciało wiło się niczym wąż. symbol zdrady. sexu. wiła się na łóżku. targała mnie za włosy. błagała swym ciałem bym w nią wszedł. nie tym razem. chyba chciałem się lekko zemścić za podróż. albo i nie. po prostu tym razem nie byłem wyrafinowany. byłem jak zakochany szczeniak. byłem rozpalony. rozgrzany. moja męskość starała się wydostać z niewygodnego ubrania. przeszkadzały mi spodnie. majtki. jednym słowem wszystko. i niespodziewanie poczułem jak jej ciało ogarnia druga fala. zacisnęła uda. uniosła pośladki w górę. zamarła. znieruchomiała. opuściła ciało na łóżko. jej oddech przypominał lokomotywę. sapała. gdyby ktoś satał po d drzwiami mógłby odliczyć częstotliwość oddechu bez większego problemu. przytuliłem ją. długo trwało, zanim się uspokoiła. wtuliła się we mnie. chyba spała. chyba. a raczej na pewno. ocknęła się, jak całowałem ją po udach. była już wtedy bez bielizny. była całkiem naga. caluśka. tak ją pan bóg stworzył. a ja byłem na etapie jej kolan. całowałem ją po kolanach. położyła swe dłonie na mej głowie. podniosła ku sobie. zatrzymała w miejscu swego łona. przycisnęła z całej siły. miałem wrażenie, że chce mnie tam schować. całowałem jej płatki. mój język przesuwał się po jej szczelince. ku górze. później opadał. i znów w górę. i w dół. wsuwałem go delikatnie. za każdym razem nieco głębiej. głębiej. w końcu osiągając pełne zanurzenie. była gorąca. rozpalona. mokra. wilgotna. nabrzmiała. napalona. nienasycona. niewyżyta. nieokrzesana. gotowa na mnie. podniosłem się. pocałowałem ją w usta. teraz już była gotowa na mnie. chwyciła mojego uzdrowiciela w rękę. nie musiała sprawdzać. byłem napalony. rozgrzany. nabrzmiały. gotowy. nacelowała go i czekała na moje wejście. a ja… wszedłem. wsadziłem go do środka. wszedłem w nią. poczułem to wspaniałe uczucie pierwszego zanurzenia. czułem ciepło. wilgoć. posuwałem się dość wolno. starałem się robić to spokojnie. a zarazem bardzo dokładnie wypełniając jej grotę. uzdrowiciel wsuwał się niczym pasujący idealnie element. uniosła nogi. skrzyżowała je na mych plecach. przysuwała piętami z całej siły. wiem że uwielbia całkowite wypełnienie. wchodziłem powoli. do końca. do granic możliwości. starała się mnie zatrzymywać za każdym razem, jak byłem w środku. puszczała tylko po to, by znów poczuć jak zanurzam się w nią. przyszedł czas na zmianę pozycji. położyłem się na plecach. usiadła na mnie. na nim. poruszała się jak na prawdziwym koniu. moje dłonie były niczym lejce. brzuch był siodłem. ja byłem wierzchowcem. narwanym. starającym się ją zrzucić. ale była wprawną dżokejką. utrzymywała równowagę. tempo. rytm. była mistrzynią takiej jazdy. całą przejażdżkę przerwała dopiero jak po raz trzeci fala rozkoszy przeszyła jej ciało. nie wytrzymała. krzyczała. pewnie słyszała ją cała wieś. krzyczała. spadła. spadła na łóżko. położyłem ją na brzuchu. chciałem wykorzystać ten moment. uniosłem pośladki. wypiela je od niechcenia. czyżby miała dość. nie. pomyliłem się. rozchyliła uda. pozwoliła mi wejść do środka. podczas gdy ogarnął mnie szał i kochałem się z nią bardzo szybko pieściła się po swej kuleczce. prawą dłonią. kilkoma palcami pocierała po niej. czułem jak od czasu do czasu dotyka mojego członka. jakby chciała sprawdzić czy jest w niej. poczułem jak zbliżał się mój koniec. lekko zwolniłem. zauważyła to. uwolniła się z mojego objęcia. siadła przede mną. siadła i czekała co zrobię. klęknąłem. chwyciłem go w dłoń. poruszałem do momentu, aż trysnęła ze mnie cała energia. patrzyła na mnie. na niego. na mój koniec. dotknęła mnie w momencie najbardziej ekscytującym. trysnąłem dokładnie wtedy, gdy mnie dotknęła. moja biała armia natarła na jej ciało. naznaczyła swój teren na jej piersiach. brzuchu. dłoni. zrobiło mi się gorąco. położyłem się. ona obok mnie. zasnęliśmy. wyczerpani. nadzy. zadowoleni. obudziła nas „pani starsza”. wydawało mi sie ze słyszałem jak otwiera drzwi. podeszła do nas. nakryła nas kołdrą. ucałowała córeczkę w czoło. mnie pogłaskała delikatnie po głowie. wyszła po cichu. wstaliśmy koło południa. bylo ciepłe czwartkowe popołudnie. obiad pachniał w całym domu. po obiedzie. wróciliśmy do siebie. zastanawiam się czego tak na prawdę chciała agata. spokojnego sexu? mogła powiedzieć. porozmawiać z mamą? nie zrobiła tego. odmienności? nie było jej. w drodze powrotnej była sobą. wygłupiała się. w toruniu na krzyżówce wyrzuciła przez okno przechodniom swoje majtki. drażniła się z kierowcami ciężarówek. pokazywała swe zgrabne nogi. rozchylała uda. chwytała mnie za krocze. wylizała dwa razy. droga powrotna trwała wyjątkowo dłużej niż zawsze. nigdy nie zrozumiem kobiet. a Agatę tym bardziej.

Komentarze:

Napisz komentarz

Nasze erotyczne historie