Zabawa
Pełna pikanteria Krótki, ostry numerek Z nową zabawą… Znów bylismy wyposzczeni, sexu nie było od dawna. Skutek był jeden- mieliśmy na siebie wyjątkową ochotę. Gdy kładł się obok mnie w łóżku, widziałam w jego oczach pragnienie. Wystarczyło kilka dni postu, aby wzmóc pożądanie, aby doprowadzić ciała do zwierzęcej potrzeby fizycznego zaspokojenia. A potem, gdy pojawia się zbliżenie- smakuje jak wytworny deser. Nie zawsze jest jednak słodki tak bardzo, jak by się tego chciało. Post u mnie objawia się tym, że szybko kończę- orgazm jest silny, wręcz niesamowity. Niestety długa przerwa w sexie, u męża działa podobnie- wystarczy odrobina podniecenia i mąż przerywa pieszczoty- aby nie skończyć. Trudno zgrać jedno z drugim- ja zaczynam się rozkręcać, a on zaczyna dochodzić. Wczoraj spróbowaliśmy nowej zabawy. Kochaliśmy się do momentu, gdy on poczuł, że za chwilę będzie miał orgazm. Położył mnie na boku, sam leżał za mną. Wszedł we mnie, do samego końca i nie ruszał się. Trudno się w takim momencie powstrzymać od poruszenia biodrami. Ciało aż drzy z podniecenia, z chęci na więcej. Dotykał mnie palcami, potem bawił się moją łechtaczką, cały czas będąc we mnie. Czułam niesamowitą przyjemność. Taką, która mogłaby trwać w nieskończoność. W momencie, gdy dochodziłam, on zaczął ruszać się we mnie, wchodził delikatnie, wsuwał go… tak „dokładnie”. Orgazm był niesamowity, kosmiczny, silny. Jeden z tych, które pamięta się długo. Jeden z tych, które dziś znów powtórzymy!