Leżeliśmy pod kołdrą. Rozbierała się bardzo wstydliwie

Leżeliśmy pod kołdrą. Rozbierała się bardzo wstydliwie

Opublikowano:

To był chłodny, jesienny wieczór w Gdańsku. Na ulicach migotały światła latarni, odbijając się w mokrych od deszczu bruku. W powietrzu unosił się zapach mokrych liści, a miasto zdawało się spowite lekką mgłą, która dodawała mu nostalgicznego uroku. Tego dnia po raz pierwszy odwiedziła mnie Blanka w moim niewielkim mieszkaniu na Starym Mieście.

Byliśmy blisko, ale jednocześnie wciąż daleko od siebie. Rozmowy, pełne niedopowiedzeń i subtelnych uśmiechów, tworzyły napięcie, które można było niemal dotknąć. Kiedy przekroczyła próg, jej ruchy były pełne ostrożności, niemal zawstydzenia, jakby bała się, że naruszy coś delikatnego i kruchego w tej przestrzeni.

Pod kołdrą – początek intymności

Siedzieliśmy na kanapie, otuleni ciepłem koca. Deszcz za oknem uderzał w szyby rytmicznym stukotem, a w tle cicho grała muzyka. W powietrzu unosił się zapach herbaty z cynamonem, którą chwilę wcześniej przygotowałem. Rozmawialiśmy o książkach, o sztuce, o wszystkim i o niczym. Jednak każde nasze słowo, każdy gest niósł w sobie coś więcej – obietnicę bliskości, która dopiero miała nadejść.

Moment zawahania

– Zimno ci? – zapytałem, widząc, jak przytula się do siebie, skrzyżowawszy ramiona.

– Trochę – odpowiedziała cicho, z lekkim uśmiechem.

Zaprosiłem ją pod kołdrę. Początkowo usiadła sztywno, jakby niepewna, czy to, co robi, jest właściwe. Jednak stopniowo ciepło otulające nasze ciała sprawiło, że się rozluźniła. Zbliżyła się, a jej ramiona niemal muskały moje. Czułem zapach jej perfum – delikatnych, kwiatowych, subtelnych jak ona sama.

Rozbierała się. Bardzo wstydliwie.

Rozbierała się bardzo wstydliwie

Subtelne gesty

Było coś niezwykle intymnego w tej chwili. Gdy zasugerowałem, że może zdjąć sweter, aby było jej wygodniej, zarumieniła się, ale po chwili skinęła głową. Ruchami pełnymi ostrożności uniosła ręce i powoli, jakby każdy gest był dla niej wyzwaniem, zdjęła sweter, ukazując delikatną bluzkę z cienkiego materiału.

Patrzyłem na nią, starając się, aby moje spojrzenie nie było zbyt nachalne, ale trudno było nie dostrzec jej piękna. Jej ciało wydawało się kruchą rzeźbą, a jednocześnie promieniowało naturalnym ciepłem. Widać było, że każdy ruch wymagał od niej odwagi, a mimo to podjęła decyzję, by się odsłonić – nie tylko fizycznie, ale także emocjonalnie.

Nieśmiała bliskość

– Nie patrz tak na mnie – powiedziała półgłosem, uśmiechając się lekko, ale z widocznym zawstydzeniem.

– Przepraszam – odpowiedziałem, choć w głosie było więcej podziwu niż winy. – Jesteś… piękna.

Jej policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej, ale nie odwróciła wzroku. To był moment, w którym czułem, że słowa stają się zbędne. Wyciągnąłem rękę i delikatnie dotknąłem jej dłoni. Nie cofnęła się. Wręcz przeciwnie – zacisnęła lekko palce na mojej dłoni, jakby szukała w tym geście pewności.

Krok w głąb intymności

Dotyk, który mówi więcej niż słowa

Zbliżyliśmy się do siebie. Czułem, jak jej oddech przyspiesza, kiedy moja dłoń powoli przesuwała się po jej ramieniu. Było w tym geście coś więcej niż tylko dotyk – była to zgoda, zaproszenie do świata, który dotąd był zamknięty.

Kiedy zaczęła odpinać guziki bluzki, jej ręce lekko drżały. Była w tym niezwykła mieszanka niepewności i determinacji. Pomogłem jej, ale robiłem to powoli, dając jej czas, aby mogła oswoić się z każdą chwilą. Kiedy materiał opadł na podłogę, odsłaniając delikatną koronkową bieliznę, czułem, że ta chwila jest czymś więcej niż tylko fizyczną bliskością. Była wyrazem zaufania i akceptacji.

Ostateczne otwarcie

Pod kołdrą nasze ciała zbliżyły się jeszcze bardziej. Ciepło jej skóry, rytm jej oddechu, bicie jej serca – wszystko to tworzyło melodię, która mówiła więcej niż jakiekolwiek słowa. Nie było w tym pośpiechu, nie było oczekiwań. Była za to bliskość, której oboje potrzebowaliśmy.

Świt nowego początku

Blask poranka

Kiedy obudziłem się następnego ranka, ona wciąż spała, wtulona w moje ramię. Jej twarz była spokojna, niemal dziecięca w swoim wyrazie. Uśmiechnąłem się, czując, że coś się zmieniło – nie tylko między nami, ale także we mnie. Ta noc była początkiem czegoś, co mogło być piękne, jeśli tylko oboje będziemy mieli odwagę, aby to pielęgnować.

Nowa codzienność

Gdańsk za oknem budził się do życia. Słońce przebijało się przez chmury, rozświetlając zabytkowe kamienice i mokre ulice. A ja czułem, że ten nowy dzień niesie ze sobą więcej niż tylko światło – niósł obietnicę, że to, co zaczęło się wczoraj, będzie miało swój ciąg dalszy.

Nasze sexowne dziewczyny

Copyright 2025. All rights reserved.

Wysyłająć wiadomość zgadzasz się przestrzegac regulaminu usługi. Przeczytaj cały regulamin
Polityka Cookies: Polityka Cookies i prywatności
Administratorem serwisu jest VISIONIT (od 15.12.2024)
Kontakt pod adresem: kontakt@night-academy.pl

Mapa strony