Zadzwoń by dobrze się zabawić 708 777 178
📞 Kliknij i zadzwoń

Wyspa

708-777-178 wew 999
DOSTĘPNA
708-777-178 wew 999
📞 Kliknij i zadzwoń ✉️ Kliknij i napisz za darmo 📲 Zamów rozmowę ze mną
Chcesz napisać lub zadzwonić?
708-777-178 wew. 999 Tylko 4,92 zł/min
NIGHT. pod nr: 79980 (3,69 zł/sms)

Nie mogę się dodzwonić. Wolne sygnały na komórkach, w domu automatyczna sekretarka, w pracy go nie ma, w drugiej też. A ja pilnie muszę pogadać. Chcę się umówić i … w spokoju ustalić szczegóły naszego wyjazdu. Te krótkie rozmowy telefoniczne już mnie męczą. Wieczne niedopowiedzenia, brak czasu i pośpiech. Chyba dlatego nienawidzę tak jego trybu życia. Ale z drugiej strony… może dzięki temu nie jest jednym z milionów nudnych facetów, z którymi można rozmawiać o pogodzie, muzyce poważnej i polityce. Rezygnuję – nie będę tracić całego popołudnia na nieudane próby nawiązania z nim kontaktu! Muszę się przecież jeszcze spakować.
Kwadrans do odlotu. Gdzie on jest?! Teraz naprawdę się wkurzyłam. Przecież obiecywał mi te wakacje przez ostatnie pół roku. Co prawda jeszcze nigdy nie złamał danego mi słowa ale faktem jest, że jeszcze chwila i sama polecę na tę piekielną wyspę na jakimś oceanicznym zadupiu.
Pięć minut! Jak wrócę to własnoręcznie go zabiję! Wsiadam mam to gdzieś, klasa Business jest całkiem przytulna – dam sobie radę…
Samolot wystartował. Nie wiem co się stało. A jeśli zdarzył mu się wypadek? A może znalazł sobie inną? Jak jeszcze żyje, to mało czasu mu zostało, bo jak wrócę to naprawdę będzie z nim krucho…
Wyspa z samolotu, nawet po pięciu godzinach lotu, wygląda bajecznie. Jak to jest jedni muszą tramwajami codziennie dojeżdżać do pracy a inni gdzieś, na rajskiej wyspie, z dala od zgiełku cywilizacji żyją sobie i nie przejmują się rozkładami jazdy, telefonami…
O dziwo, po wylądowaniu wyspa okazała się jeszcze piękniejsza niż oglądana z lotu ptaka. Malutkie lotnisko, jeden pas startowy, palmy, stare rozlatujące się samochody z lat 50-tych, typowy klimat zapomnianej wysepki gdzieś na Pacyfiku.
Zgodnie z planem podróży wsiadłam do samochodu rozwrzeszczanego taksówkarza i ruszyliśmy w stronę nabrzeża. Potem przesiadka. Mała drewniana motorówka z budką krytą liśćmi palmowymi, milczący ponury sternik i ja. Jak tylko wsiadłam na do łodzi odbił od brzegu i skierował dziób na najbardziej oddaloną z widocznych wysepek. Płynęliśmy ponad godzinę. Wysepka otoczona rajską plażą, za nią pochylone w stronę morza palmy a w głębi bungalow. Tak jak sobie zaplanowaliśmy: my sami, teraz już ja sama i ta mała, zielona oaza na wielkiej, błękitnej pustyni oceanu (jedyny mieszkaniec, właściciel wschodniej połowy wysepki przebywa przez cały miesiąc na drugim końcu świata, w Kanadzie na jakichś negocjacjach w sprawie… tratatata). Wskoczyłam do chłodnej wody i szybko wybiegłam na plażę. Sternik wyrzucił moje dwie torby na piasek i bez pożegnania odpłynął, zostałam sama.
Postanowiłam zacząć mój pobyt w tej świątyni spokoju kąpielą w oceanie. Nie mam teraz ochoty na oglądanie jakiejś syfiatej rozlatującej się budy, w której będę musiała spędzić najbliższe dwa tygodnie. Nie chcę sobie psuć resztek humoru, które mi zostały.
Po zanurkowaniu woda okazała się cieplejsza. Zawsze marzyłam o tym, żeby popływać nago w oceanie i oto marzenie się spełniło. Szum palm, chłód oceanu, ciepło popołudniowego słońca i wolność. Kiedy wychodziłam z wody poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Postanowiłam zignorować to przeczucie ale postanowiłam się ubrać w… piasek. Położyłam się powoli na rozgrzanej plaży i zaczęłam się obsypywać piaskiem. Kiedy cała moja skóra była już oblepiona poczułam się trochę pewniej. Zaczęłam spacerować po brzegu. Po kwadransie doszłam do skał zamykających z obu stron plażę i zauważyłam, że piasek wysechł i odkrył znowu moje sekrety. Wejdę do wody i popłynę z powrotem..
Odpłynęłam około stu metrów od brzegu, zakręciłam i zaczęłam płynąć w stronę swoich rzeczy kiedy złapał mnie skurcz. Piekący ból i uczucie, że idę pod wodę. Nabrać powietrza w płuca i położyć się na wodzie! – Tak powtarzał instruktor, ale chyba nigdy nie musiał tego zrobić. Zaczynam pić wodę! Mam problem – nie mogę się ruszyć. Powierzchnia wody jest już chyba metr nade mną! Ostatnim wysiłkiem rzuciłam się w kierunku powierzchni ból w nodze paraliżował moje ruchy ale udało mi się wydostać na powietrze. Łapczywie nabrałam powietrze w płuca poczułam ulgę lecz niestety tylko na moment. Skurcz nogi zamienił się w skurcz całej prawej strony. Paraliżujący ból, który uniemożliwia jakiekolwiek ruchy to ostatnia rzecz, którą mam przeżyć? Duszę się! Zamiast powietrza do płuc nabieram wody – strach.. Dotyk! Czyjeś ręce ciągną mnie w górę! Nie mogę złapać oddechu, krztuszę się, ale jestem na powierzchni! Piasek! Ktoś pomaga mi złapać oddech, wreszcie udaje mi się pozbyć wody z płuc. Bolą mnie płuca. Skurcz nie ustąpił ani na chwilę, to boli jak cholera! Wprawne ręce masują moje mięśnie – ból. Powoli skurcz przechodzi, jeszcze tylko to pieczenie.. Nie mam siły się podnieść, nic nie widzę.. zapadam się..
.. boli mnie głowa i płuca, boję się otworzyć oczu, gdzie ja jestem? Co się stało? No tak, skurcz, czyjeś ręce.. Musiałam zemdleć. Chyba leżę na łóżku. Jeszcze chwilę poudaję, że śpię..
Cisza. Chyba mój wybawca odszedł ale co jeśli siedzi koło łóżka i patrzy na mnie? Czuję, że jestem rozebrana.. jest mi chłodno, więc moje sutki są na pewno twarde, sterczące i mogą zachęcać potencjalnego gwałciciela.. Co robić?
Odwrócę się na bok i rozejrzę przez przymrużone powieki. W lewo: sufit, lampa, ratanowe meble – nikogo. Poleżę tak chwilę chociaż teraz pewnie siedzi za mną i ogląda teraz moją szparkę. Rozchyliłam nogi! Widzi wszystko! To jest w pewnym sensie podniecające. Gdyby się okazało, że mnie obserwuje… w końcu uratował mi życie.. Położę się na wznak rozłożę nogi dotknę mojej muszelki, po czym położę ręce na poduszce, żeby miał lepszy widok. Może wtedy podejdzie? Może przywiąże moje przeguby do ramy łóżka i zacznie mnie pieścić, drażnić sutki i łono..? Nie otwieram oczu. Kładę się na wznak. Rozkładam szeroko nogi. Dotykam mojej szparki. Jestem wilgotna! Zaczynam się rozkręcać! Kładę się jak niemowlak – Ręce do góry, nogi szeroko… teraz widzi wszystkie moje sekretne miejsca.. Nie rusza się ale wiem, że tam jest. Czuję na sobie jego wzrok…
Cisza. Żadnego ruchu. Słyszę swój oddech. Czuję jak krew pulsuje w moich żyłach. Jestem podniecona. Na co on czeka? Powoli moje myśli zamieniają się w fantazje. Chcę, żeby mnie dotykał, pieścił. Chcę czuć jego zapach i smak. Chcę poczuć go w sobie
Ciekawe od czego zacznie, bo zacznie na pewno. Nie musi nic odsłaniać, bo ma mnie jak na talerzu. Zacznie delikatnie muskać opuszkami palców brodawki moich piersi i sprawi, że wilgoć, którą czuję w sobie stanie się widoczna na zewnątrz. Potem może ujmie moje sutki w palce i delikatnie je ściśnie albo w jakiś inny sposób zacznie je bardziej zdecydowanie drażnić, wtedy moje biodra samowolnie zaczną się poruszać to unosząc moją ociekającą śluzem szparkę do góry to opuszczając ją w dół. Moje wargi staną się nabrzmiałe, rozchylą się i ze środka jak z pękniętego dojrzałego owocu wypłynie miąższ mokry od soków. Nie otworzę oczu, nie będę się broniła niech robi ze mną co chce. Może wtedy dotknie językiem tych ścięgien, które są tak widoczne kiedy mam rozchylone nogi. Może wpije się w nie i zacznie mnie ssać w tym miejscu, a potem powoli, bardzo powoli będzie się przesuwał do wewnątrz. Może wykaże na tyle opanowania, że najpierw wsunie swój język tylko pod zewnętrzne wargi i będzie go przesuwał to w dół, to w górę, raz z jednej, raz z drugiej strony…
Poczuje jak bardzo go pragnę, poczuje mój smak, moje ciepło. Wtedy uniosę nogi i rozchylę je szerzej. Moja szparka rozchyli się. Moje wewnętrzne wargi ociekające śluzem, sklejone dotychczas, otworzą wejście do mojego wnętrza. Wtedy będzie mógł lizać mnie od tyłu i ten odcinek tuż poniżej wejścia do mojej pochwy. Poczuję jak jego język powoli wsuwa się i wysuwa, przechodzi dalej w górę omija moją obnażoną łechtaczkę i dobiera się do niej od góry. Jednocześnie może poczuję jego palec wślizgujący się we mnie i drażniący mnie od wewnątrz…
Fuck! Co za idiotka ze mnie! Fantazji mi się zachciało. Leżę ze ściśniętymi kolanami i moczę palce w mojej cipce. Teraz, to pewnie rozchyli mi nogi i po prostu mnie zerżnie jak jakieś zwierzę!
– Nie! – gwałtownie usiadłam na łóżku, rozglądając się nerwowo w poszukiwaniu intruza. Nikogo tu nie ma.
Zboczeniec.
Zostawił mnie tu nagą.
Samą!
Pewnie nawet nie spojrzał na mnie!
Świnia!
Złapałam banan z kosza owoców i natychmiast sobie go wsadziłam w wygłodniałą cipkę. Ooooch…. Teraz lepiej. Jakie szczęście, że tutaj rosną takie duże banany…
Mmmm… Przyśpieszam. Szybciej i szybciej… Moje biodra tańczą. Mój oddech… Kręci mi się w głowie… Szarpię swoje sutki, ściskam piersi. Na moją łechtaczkę spadają szybkie klapsy. Mój samogwałt osiąga nieprawdopodobne tempo, siłę i brutalność. Oprócz banana wkładam jeszcze dwa palce. Dłonią masuję swoją małą. Jęczę z rozkoszy, ale nie mogę dojść. Wtedy moje spojrzenie pada na uchylone drzwi. Stoi w nich przystojny facet, a w jego luźnych szortach czai się coś olbrzymiego.
– Pomóż mi. – odrzucam banana, rozchylam nogi i wyciągam do niego rękę. Moje biodra wciąż się poruszają. Wchodzi, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Podnosi mnie. Stoję przed nim rozebrana na szeroko rozstawionych nogach i patrzę mu prosto w oczy. Czuję jak jego dłoń spada z klaśnięciem na moje łono. Z moich ust wyrywa się krótki krzyk. Stoję bez ruchu. Nie spuszczam oczu. Drugi klaps i krzyk. Cisza. Bezruch. Napięcie rośnie. Patrzę mu w oczy z wyzwaniem. Klaps. Krzyk. Cisza. Łapie mnie za kark i zmusza do klęknięcia przed nim. Opuszcza spodenki. Jest wielki.
Odchylam go do góry i zaczynam ssać jądra. Potem biorę je delikatnie w dłoń i powoli od nasady przesuwam się w stronę żołędzi. Moje nieprzerwane ssanie sprawia, że jego oddech staje się głośny. Mój język muska po krawędziach hełmu strażaka. Obejmuję ustami czubek i biorę jego olbrzymią żołądź do ust. Teraz on czuje gorąco obejmujące jego męskość. Doskonale wiem, że ssanie jest najlepszą pieszczotą dla mężczyzny. Poruszam głową i jednocześnie ssę go. Nagle podnosi mnie i odwraca tyłem do siebie. Zmusza mnie do klęknięcia na łóżku i pochylenia się do przodu. Moja szparka jest teraz mokra, rozchylona, gorąca i zapraszająco wypięta. Czuję jak uderza mnie od spodu w łechtaczkę jakby mnie pałował. Nagle cofa się , łapie mnie za biodra i … Jednym ruchem, powoli, jakby mnie nabijał na pal wchodzi we mnie. Czuję jak się rozciągam. Chcę więcej i dostaję. Robi się coraz większy. Czuję, że moje możliwości się kończą. Zaczyna się ból, ale przyjemny. Czuję jakby mnie rozrywał. Cofa się. Ulga. Bój mija. Wchodzi… Znowu boli, ale mniej. Cofa się. Ulga. Wchodzi. Dreszcz rozkoszy przebiega moje ciało. Zaczyna mnie posuwać. Tak, to chyba najlepsze określenie. Posuwa mnie. Jak tłoki lokomotywy, jak cała lokomotywa. Stopniowo przyspiesza. Czuję jak moje piersi zaczynają się kołysać w rytm jego pchnięć. Sutki zahaczają o szorstkie prześcieradło doprowadzając mnie do szału. Za każdy razem wchodzi do końca. Wtedy moje kolana odrywają się od materaca. Zawisam na jego członku. Czuję go wszędzie. Łapie mnie za łokcie i nabija mnie raz za razem na siebie. Nie panuję nad sobą. Czuję, że zaraz dojdę. On przyspiesza. Coraz szybciej. Bez litości. Przez szeroko otwarte usta wydaję gardłowe jęki. Oczy zachodzą mi mgłą.
Puszcza moje łokcie. Łapie jedną ręką za pierś, a drugą masuje moją małą. Nie przestaje. Wciąż przyspiesza. Piersi kołyszą się, zahaczają o materiał. Słyszę swój krzyk przy każdym pchnięciu, ale nie mogę go opanować. Ściska moją pierś, szarpie sutki, klepie łechtaczkę i nabija na pal jednocześnie. Zaciskam dłonie na prześcieradle i czuję, że moje ciało rozpada się na atomy, poruszane w jednym tempie, narzuconym przez tego brutala. Spazmy rozkoszy przewalają się przez moje ciało jak fale wzburzonego oceanu. Czuję jak on eksploduje we mnie. Jak pulsuje, jak łączymy się w uścisku… W oddali słychać ocean…
Szum oceanu i coś jeszcze… Jakby motorówka, tylko głośniejsze. Otwieram oczy. Leżę rozebrana na łóżku pachnącym niesamowitym seksem. Jestem sama. Co to za facet? Co chwilę znika. Jakiś dzikus…
Podchodzę do okna. Widzę jak do pomostu przy plaży podpływa mały samolot. Za sterami siedzi mój pan Spóźnialski. Zabiję go! Albo nie… Poznęcam się nad nim. Niech zobaczy co to znaczy czekanie…
Kładę się z powrotem na łóżko. Serce mi wali jak młotem. Moja złość walczy z moim wyrachowaniem. Zaczekam tu na niego. Próbuję się uspokoić. Moje serce zwalnia. Oddycham głęboko. Zamykam oczy i… słyszę jakieś głosy! Zrywam się do okna.
O nie! Zabiję go! Zatłukę jak psa! Co za debil! Przywiózł tu całą wycieczkę!

Komentarze:

Napisz komentarz

Nasze erotyczne historie