Jedna kobieta czy wiele?
Żyjemy w czasach, gdzie za pośrednictwem telewizyjnych filmów i seriali utrwalił się pogląd, że najczęściej seks uprawiają stali bywalcy klubów, podrywający dupę za dupą przy barze. To oczywiście bujda. Według statystyk miłosne igraszki to domena małżeństw. Rzadziej bzykamy się w związkach (zapewne to dlatego, że nie wszystkie pary mieszkają razem), a single są na szarym końcu tego zestawienia. Część z nich uprawia seks regularnie, inni od święta, a jeszcze inni za cholerę nie mogą się pozbyć swojego dziewictwa.
Strasznie dużo facetów ma często myśli, czy lepiej jest sobie znaleźć kobietę na stałe, czy też może szukać szczęścia w klubach nocnych. Ja też kiedyś miałem podobne rozterki. Czemu o tym piszę? Żeby uzmysłowić wam wady jednego i drugiego wyjścia. Nie mam przy tym zamiaru mówić, co macie robić. Chcę jedynie pomóc wam zadecydować.
Zalety i wady monogamii
Witamy w krainie jednego króla i królowej. Często mam wrażenie, że opcja ta jest niedoceniana. No bo przecież dostajesz kobietę, która zawsze jest blisko, coś ci czasem upichci i można z nią wyjść na miasto. Nie zapominajmy też o niewątpliwie dużej korzyści, jaką jest regularny seks. Czegoż więcej można chcieć?
Wady posiadania dziewczyny są do siebie podobne – praktycznie wszystkie opierają się na jednym założeniu, mianowicie złym wyborze partnerki. A co, jeżeli jej zachowanie zbyt często zaczyna cię irytować? A co, jeżeli z czasem zmienia się na gorsze? A co, jeżeli przestaje o siebie dbać i powoli staje się grubym pasztetem? A co, jeżeli okazuje się, że w łóżku jesteście jak ogień i woda? Znałem kilka kobiet, które były wprost cudowne i nie wyobrażam sobie, żeby miały problem z utrzymaniem faceta. Pozostałe laski to zagadka, jak te magiczne fasolki z Harrego Pottera – dopóki ich nie spróbujesz, to nie wiesz, jakiego są smaku (a były też takie o smaku rzygowin).
Zalety i wady poligamii
Myślę, że nie trzeba nikomu przedstawiać zalet regularnego pieprzenia się z różnymi kobietami, ale spróbuję, tak dla pewności. Ma to swój urok. To styl życia, który pasuje bardziej do spontanicznych, pełnych energii i wigoru osób. Każda kolejna dziewczyna jest jak powiew świeżości. Bardziej od rutyny boisz się, że któraś w końcu cię omota i będzie GAME OVER dla zabawy w uwodzenie. Najfajniejsza jest jednak świadomość zdobywania. Nic tak nie zwiększa ego mężczyzny, jak wielki penis albo nowo poderwana laska. No, może jeszcze zdobycie Pucharu Ligi Mistrzów, ale akurat to jest poza zasięgiem większości z nas.
Wadą poligamii jest to, że to domena ludzi sukcesu. Mężczyzn, którzy są dostatecznie uparci, żeby opanować sztukę podrywu. Na dobrą sprawę, uwodzicielem może zostać praktycznie każdy .To dobra opcja, ale tylko, jeżeli włożysz w to dość wysiłku, żeby otrzymać stosowny zwrot. Jak to mawiała moja dawna koleżanka, jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz.
Inną wadą jest to, że zawsze zdarzają się przedstawicielki płci pięknej, które godnie reprezentują damską stronę mocy. Robią to tak dobrze, że ciężko jest nie spotkać się z taką ponownie. Nie mówię tu oczywiście o długotrwałym związku. Po prostu chciałoby się z taką spędzić jeszcze jedną noc. Albo dwie. Albo osiem. Czemu o tym mówię? Bo takie kobiety zapadają w pamięć i zmuszają do wyboru. A jak wybierasz między aniołem a haremem, to nie ma czegoś takiego, jak poprawna odpowiedź.
Moje zdanie
Ja jestem za opcją poligamiczną, bo po pierwsze, to dobrze mi z tym, a po drugie, nie mam czasu na długotrwały związek. Swój obecny styl życia musiałem sobie wypracować. Nie żałuje. Oczywiście, nie oznacza to jednak, że już zawsze będę wolnym strzelcem. Zabawa to świetna rzecz, kiedy jest się młodym, ale nie należy też zapominać o odpowiedzialności. Gdybym spotkał odpowiednią kobietę, nie bałbym się chajtać.
Wybór tak naprawdę nie leży między monogamią a poligamią. W jednym i drugim przypadku będziesz musiał postarać się, żeby coś z tego było. Prawdziwy wybór leży między świadomym szukaniem najlepszej opcji a biernym zadowalaniem się ochłapami, które przynosi życie.
