erotyczne…sny

Jeden z nich znów mnie dopadł. Zdarzają się czasami, ale za to z głośnym skutkiem. Treściwe. Powodują, po obudzeniu dziką potrzebę, chęć sexu. Powodują dziwne podniecenie, psychiczne, inne niż to, które odczuwam np. podczas gry wstępnej. Psychiczne, które doprowadza ciało do drgawek… do tego, że budze się mokra. Jednak tak samo silne, może nawet bardziej. Gdy leżę w stanie nieświadomości, a w mojej głowie, wbrew mnie, rozgrywa się niekontrolowana perwersja. Perwersja, bo inaczej nie da się tego okreslić. Gdybym zaczęła analizować podloże takich snów- wyszłaby z tego kompletna bzdura- tym bardziej, że sny nie pojawiają się np. z powodu braku sexu. Śni mi się strasznie wysoki facet (hmmm…przy moim wzroście, każdy jest wysoki), całuje mnie… w tym śnie znam go, jestem z nim… stoimy gdzieś na schodach…potem przeskok na dalszą część, tak jakby moja podświadomość wycięła zbędne kawałki filmu. Stoi twarzą do mnie, chwyta mnie w pół, przyciaga do siebie i wchodzi we mnie. Tak. Na stojąco, przodem do siebie, trzyma go w ręku i wsuwa we mnie. Potem łapie mnie za pośladki i posuwa. Budzę się. Z mocno ściśniętymi udami, mokra pomiędzy, spocona i głodna. Zniesmaczona tym, że to sen i że w takim momencie coś mnie obudziło. A potem jedząc śniadanie próbuję przypomnieć sobie twarz tego faceta. Jasna cholera! On był księdzem…