Opublikowano:
Rzeszów — miasto, w którym codzienność splata się z tą nieuchwytną granicą snu. Gdzieniegdzie widoczne są już ślady zmierzchu, ale z ulicznych latarni wyłania się ciepłe światło, które odbija się w wilgotnym bruku. To miasto, które nigdy nie śpi, chociaż jego tętno staje się spokojniejsze o tej porze dnia. Chciałoby się powiedzieć, że tam, pomiędzy uliczkami i starymi kamienicami, skrywa się coś więcej — coś, co przez większość dnia pozostaje niedostrzegane. Erotyczne… sny
Chociaż wielu ludzi uważa, że życie w dużych miastach z natury jest szybkie, to jednak w Rzeszowie, wśród tych niepozornych budynków i wąskich ulic, zdaje się kryć coś głębszego. Mimo że większość z jego mieszkańców zmierzała ku swemu przeznaczeniu, kierując się w stronę domów, biur, sklepów, była i taka garstka, która potrafiła odczytać ukryte znaczenia rzeczy. A w tej rzeczywistości, pełnej cichych obserwatorów, rodziły się sny.
Weronika zawsze miała wrażenie, że Rzeszów skrywa w sobie jakąś tajemnicę. Pod wieczór, kiedy miasto zaczynało usypiać, ona wędrowała po jego ulicach z zaciśniętymi ustami i zamkniętymi oczami. Nie chodziło o to, że chciała unikać rzeczywistości. Przeciwnie, fascynowała ją myśl o tym, że jednym z takich miejsc była mała kawiarnia przy ulicy Sienkiewicza. To tam, w chłodnych wieczorach, Weronika spędzała długie godziny. Niezwykle rzadko spotykała tam innych gości, co nadawało temu miejscu pewną melancholijną atmosferę. To było miejsce, w którym mogła zanurzyć się w ciszy, oddzielając siebie od zgiełku świata zewnętrznego.
W takich chwilach wyobrażała sobie, że wszystko, co ją otacza, jest jak sen, a ona sama jest tylko jego fragmentem — niepewnym, nieostrym obrazem, który mieni się i zanika w zjawiskowej przestrzeni, gdzie czas nie istnieje. I tak, bez żadnych słów, jej zmysły zaczęły działać na wyobraźnię, odrzucając codzienność na rzecz czegoś znacznie bardziej intymnego.
Podczas jednej z takich wizyt w kawiarni, podniecona Weronika poczuła nagłą falę ciepła. W powietrzu zawisł zapach wanilii, który zafascynował ją od pierwszej chwili. Ciepło otuliło jej skórę, a myśli zaczęły płynąć w innym kierunku — zmysłowym, nieoczekiwanym, niemal fizycznym. W tej chwili, jakby znikąd, w jej umyśle pojawił się obraz — tajemniczy, zmysłowy, niemal oniryczny.
To była scena, która od razu wywołała w niej pragnienie, które narastało z każdym mijającym momentem. Znalazła się na wąskiej, opustoszałej ulicy. W powietrzu unosił się zapach deszczu, a w tle grała cisza, która wydawała się być pełna oczekiwania. Pod szarym niebem stała postać, jej sylwetka zamazana przez światło latarni, które wpadało z góry, odbijając się od mokrej nawierzchni. Weronika wiedziała, że to nie było przypadkowe spotkanie — to było coś więcej. To była wizja, która wyszła z jej najskrytszych pragnień.
W tym śnie nie było słów. Nie było potrzeby, by cokolwiek mówić. Jedynie zmysły działały: dotyk, zapach, dźwięki. Weronika poczuła, jak w tym umysłowym obrazie jej ciało zaczyna reagować na obecność tajemniczej postaci. Wyciągnęła rękę, a dłonie dotknęły ciepła, którego nie mogła zrozumieć, ale które wydawało się być częścią jej samej. W tej chwili zmysły przejęły pełną kontrolę nad ciałem i duszą, łącząc w sobie tę dziwną, hipnotyzującą moc.
Jeden krok, drugi — jej ciało przesuwało się ku postaci, jakby poruszało się w rytm jakiejś nieznanej muzyki, której echem była jedynie cisza. W tej niewidocznej przestrzeni wszystko było możliwe: nie było już granic, nie było już rozdziału pomiędzy tym, co jawne, a tym, co ukryte. Czuła, jak zbliżają się ich ciała, a zmysły stają się coraz bardziej wyostrzone. Było to doświadczenie, które wykraczało poza codzienność.
Obraz zaczął powoli zanikać, tak jak to zwykle bywa w snach. Ale zanim zniknął, Weronika poczuła, że zaczyna rozumieć, co to wszystko oznacza. W tym śnie nie chodziło o ciała, o namiętność — chodziło o granice. O to, jak łatwo te granice można przekroczyć. Jak łatwo można zatracić się w tej niewidzialnej, na wpół realnej przestrzeni, w której zmysły prowadzą do odkrycia czegoś, co pozostaje w nas, ale w pełni ujawnia się tylko w najgłębszych marzeniach.
Rano, kiedy Weronika obudziła się w swoim łóżku, czuła, że coś się zmieniło. Być może sama nie wiedziała, co, ale jedno było pewne — jej sny stały się bardziej intensywne, a ona sama stała się ich częścią. Wiele rzeczy w tym świecie wydawało się teraz mniej realnych, a granice pomiędzy rzeczywistością a snem zaczęły się zacierać.
Rzeszów znowu był taki sam, jak zawsze — pełen ludzi, gwaru, dźwięków. Ale dla Weroniki to już nie było to samo miasto. Czuła, że w każdej chwili może się w nim zgubić, zanurzyć w jakiejś nieznanej przestrzeni, z której nie będzie już powrotu. Świat realny wydawał się coraz bardziej mętny, a sny coraz wyraźniejsze.
Wieczorem, kiedy opuszczała kawiarnię, poczuła, że znowu nadchodzi ten moment. Moment, w którym sen i rzeczywistość wymieszają się w jedno. Czy to był przypadek? Może sen, który teraz stawał się rzeczywistością. A może wszystko to było tylko kolejnym, nienazwanym doświadczeniem, którego nie sposób zrozumieć, dopóki nie minie.
Tak czy inaczej, Weronika wiedziała jedno — nigdy już nie spojrzy na Rzeszów tak samo, jak przedtem.
Copyright 2025. All rights reserved.
Wysyłająć wiadomość zgadzasz się przestrzegac regulaminu usługi. Przeczytaj cały regulamin
Polityka Cookies: Polityka Cookies i prywatności
Administratorem serwisu jest VISIONIT (od 15.12.2024)
Kontakt pod adresem: kontakt@night-academy.pl