Zadzwoń by dobrze się zabawić 708 777 178
📞 Kliknij i zadzwoń

On ciągle chce seksu, ona nigdy. Co robić?

708-777-178 wew 999
DOSTĘPNA
708-777-178 wew 999
📞 Kliknij i zadzwoń ✉️ Kliknij i napisz za darmo 📲 Zamów rozmowę ze mną
Chcesz napisać lub zadzwonić?
708-777-178 wew. 999 Tylko 4,92 zł/min
NIGHT. pod nr: 79980 (3,69 zł/sms)

Ludzie w początkowych fazach związku często zapominają o jednej małej rzeczy, jaką jest dopasowanie seksualne. Wystarczy im to, że są razem, przez co trudniej jest im dostrzec cudze wady. Nie rozumieją, że nie zawsze kochankowie mają identyczne libido, objawiające się chęcią na seks w tym samym czasie. Każdy związek przypomina wahadło, na które z dwóch stron działają indywidualne pragnienia i potrzeby. Rzadko zdarza się, żeby wahadło to osiągnęło balans. Drobny kontrast to nic strasznego. Zdarza się jednak, że zapotrzebowanie na seks u jednego z partnerów jest diametralnie większe. Nigdy nie prowadzi to do niczego dobrego.

Odpowiedź na pytanie: “co się stanie, jeśli kochankowie będą mieli dramatycznie odmienne libido” jest prosta. Albo znajdą kompromis, albo się rozstaną. Dopasowanie seksualne jest jednym z najważniejszych elementów związku. To trzecia najważniejsza zgodność w związku, zaraz po zgodności charakterów i posiadaniu wspólnych tematów do rozmowy. Partnerzy o takim samym libido mają szansę na świetne życie intymne. Dwójka ludzi o odmiennych potrzebach seksualnych to prosty przepis na złość i frustrację.

Wyobraźmy sobie, jak taki związek wyglądałby w praktyce. Partner z wyższym pociągiem seksualnym czułby się nieusatysfakcjonowany, gdyż jego potrzeby nie byłyby zaspokajane. Nie jest fajnie chodzić z jajkami niemal sinymi od pożądania i usłyszeć od żony, że seksu nie będzie, bo „boli ją głowa”. Z drugiej strony partner z niższym libido będzie się czuł zmuszany do robienia rzeczy, na które nie ma najmniejszej ochoty. Seks to jedna z najlepszych rzeczy w życiu, ale bez przesady. Raczej nikt nie wytrzymałby długo z nimfomanką gotową się pieprzyć przynajmniej sześć razy dziennie. Wszystko ma swoje granice.

Drobne niedopasowanie seksualne to żaden problem – strona związku z wyższym libido będzie musiała się pogodzić z faktem, że czasami seksu nie będzie. Można to sobie wyrównać masturbacją albo seksem bez penetracji. Nie zrozum mnie jednak źle. To nie ma być przymus w rodzaju: „dobra, zrobię ci loda, żebyś już mnie nie męczył pytaniami o stosunek”. Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię, kiedy kobieta robi coś od niechcenia. Brak seksu jest lepszy, niż słaby seks. Nie akceptuje czegoś takiego, jak zbliżenie na pół gwizdka. Kochankowie muszą inicjować seks z chęcią przeżycia uniesienia i osiągnięcia przyjemności, nawet jeżeli ta przyjemność miałaby pochodzić z chęci dania drugiej osobie rozkoszy. Z doświadczenia wiem, że jeżeli jest się dobrym w łóżku, częściej można liczyć na bezinteresowność kobiety.

Podobno małżeństwo to kompromis. Logiczne jest więc, że każdy związek, małżeński lub nie, będzie się opierał na małych ustępstwach. To normalne. Czasami również aktywność seksualna wymaga poświęcenia się dla drugiej osoby. Dawanie czegoś za darmo swojemu kochankowi lub kochance to przejaw hojności. Nie może być jednak tak, że podległość zastępuje hojność. Robienie czegoś wbrew sobie nie może trwać wiecznie. Wcześniej czy później, jedna ze stron związku w końcu powie “dość”.

Drastyczne niedopasowanie seksualne jest wielkim problemem. Nie wiem, czemu tak rzadko mówi się o tym głośno. To jeszcze temat tabu, ponieważ ludzie często mylnie sądzą, że seks można zrzucić gdzieś na dalszy plan. Gówno prawda. Co robić w sytuacji, kiedy jej chce się pieprzyć praktycznie każdego dnia, a jemu raz na dwa tygodnie? W takim przypadku najlepiej jest zakończyć znajomość. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale sorry Winnetou, taka jest prawda. Nie można przeskoczyć stumetrowej przepaści niezależnie od tego, jak wspaniały wynik w skoku w dal się posiada.

Istnieje jeszcze jedna możliwość, ale to dosyć ekstremalny wariant. Niektóre pary po latach znajomości nie chcą od tak odcinać swojej wspólnej przeszłości. Łączy ich zbyt wiele poza sferą intymną, żeby byli w stanie to zrobić. Zdarza się, że w takich przypadkach dochodzi do otwarcia związku, czyli możliwości przygodnego seksu jednego lub obu partnerów z innymi osobami przy jednoczesnym utrzymaniu stałego partnera. Istnieje nawet coś takiego, jak pojęcie zdrady kontrolowanej. Są mężowie, którzy sami wybierają swoim żonom kochanków na jedną noc. Dla jednych to kontrowersyjne, dla innych to ostatnia deska ratunku na uratowanie upadającego związku.

Poglądy, które tu wygłaszam, towarzyszą mi już od dłuższego czasu. Często zdarzało mi się wyrażać je na forum publicznym i wśród znajomych. Muszę przyznać, że ludzie nie zawsze się ze mną zgadzali. O ile dopuszczam możliwość dialogu (nikt nie jest nieomylny), to jednak dziwi mnie to, z jakim ferworem niektórzy próbowali mnie odwieść od tego typu myślenia. Twierdzili oni, że w związku seks nie jest najważniejszy, dlatego trzeba zaakceptować swojego partnera w 100% i takie tam.

Nie zgadzam się. Nie należę do mężczyzn, którzy zadowalają się byle czym. Seks w związku nie jest najważniejszy, ale to nie znaczy, że ma być kiepski jak programy puszczane w kablówce. Jak każdy, mam prawo do szczęścia i do bycia usatysfakcjonowanym swoją relacją z drugą osobą. Nie ma nic złego ani wstydliwego w chęci uprawiania seksu ze swoją partnerką. Nie ma również nic złego w zakończeniu relacji z kimś, z kim nigdy nie będziemy szczęśliwy. Na dłuższą metę jest to jedyne rozsądne rozwiązanie.

Komentarze:

Napisz komentarz

Nasze erotyczne historie