– spóźnimy się.
– nie. chcę cię tylko poczuć w sobie.
– ale się spóźnimy.
– jak mówię że nie, to nie. rozbieraj się.
dzień wyjazdu. zapragnęła sexu na szybkiego. rozebrałem się donaga. stałem i czekałem na jej reakcję.
– wejdź we mnie. wejdź od razu.
położyła się na podłodze i rozchyliła uda. zsunęła majtki. podniosła spódnicę do pasa.
– na co czekasz?
chwyciłem ją pod kolana. uniosłem lekko do góry. ułożyłem nogi na ramionach. naśliniłem majstra. wsunąłem ile sił. tak od razu. bez niczego. było ciasno. ciasno ale bardzo mokro. naprawdę miąła ochotę na sex. wszedłem do końca i zatrzymałem się.
– co teraz proszę pani.
zapytałem z taką ironią, z jaką pytają boje hotelowi czekając na napiwek.
– teraz mi już wystarczy.
uwolniła się z moich dłoni. wstała i opuściła spódnicę. zdębiałem. nie wiedziałem o co chodzi.
– jesteś na mnie zła? coś się stało?
– nie. dlaczego. chciałam go poczuć w sobie i już. nie denerwuj się. nic się nie stało.
poczułem się jak dziecko, któremu zabrlali czekoladkę. zjadło jedną kostkę a resztę zabrali. dość tego. tak nie można. z tego się robi na starość prostata.podszedłem do niej. chwyciłem za biodra. obróciłem tyłem. popchnąłem do kuchni. oparła się o stoł. rozchyliła nogi i czekała. nie długo. na mnie nie trzeba czekać. wsunąłem kucharza w środek jej piekiełka. wsunąłem i zacząłem sex bez ograniczeń.
– chcesz tak skończyć?
– tak. chcę poczuc jak wszystko we mnie strzelasz.
– nie ma sprawy.
zacisnąłem dłonie na pośladkach. napierałem mocniej i mocniej. zaczęła powoli jęczeć. próbowała to zamaskować. nie wyszło jej. jeszcze parę ruchów i miała to co chciała. czułem jak przeszywa ją fala rozkoszy. stękała. jęczała. krzyczała. a mój kucharz gotował danie dalej.
– kończ piotrze. już nie mam siły.
poczułem to przyjemne uczucie, kiedy zaczynam twardnieć. kiedy czuję jak mi pośladki drżą. kiedy mam szmery na plecach. kiedy zbliża się koniec. kiedy… skończyłem. kilka nieskoordynowanych ruchów. to było jak jazda superexpresem. sex z szybkością myśliwca. jak byśmy robili to ostatni raz. jakbyśmy chcieli zdążyć przed końcem świata.
– byłeś niezły.
zerknęła na zegarek i dodała
– zmieściłeś się w 5 minutach.
– sprawdzałaś mnie?
– a jeśli tak to co? teraz już wiem, ze mogę do ciebie zadzwonić jak mam przerwę śniadaniową.
szybki prysznic i po 10 minutach byliśmy już gotowi. i wcale nie spóźniliśmy sie na autokar.