Zadzwoń by dobrze się zabawić 708 777 178
📞 Kliknij i zadzwoń

Lawina jej ubrań

708-777-178 wew 999
DOSTĘPNA
708-777-178 wew 999
📞 Kliknij i zadzwoń ✉️ Kliknij i napisz za darmo 📲 Zamów rozmowę ze mną
Chcesz napisać lub zadzwonić?
708-777-178 wew. 999 Tylko 4,92 zł/min
NIGHT. pod nr: 79980 (3,69 zł/sms)

Już się kiedyś widzielismy, uśmiechała się do mnie za każdym razem, gdy zamawiałem obiad w jej restauracyjce.

Tym razem to ona zjawiła się u mnie w pracy. Potem drugi i trzeci raz. W końcu wywiązała się rozmowa, o duperelach. Cały czas się uśmiechała mówiąc do mnie, a potem zawsze siadała przy tym samym komputerze. Któregoś razu napisała do mnie na gadugadu – wiem, że to śmieszne. Siedziała 5 metrów ode mnie w milczeniu, na zmianę stukająła w klawiaturę i spoglądając na mnie niebieskimi oczyma znad monitora rozgarniała jasne blond włosy. Od takich samych nic nie znaczących rozmów przeszliśmy do wymiany pochlebstw – na temat wyglądu i charakteru. Chciała sie spotkać – to było chyba jasne. Narzekała na prace, która ją już nudziła. Skwitowałem zastawiając małą pułapkę, że „pracę kończę o 23, kiedy grzeczne dziewczynki dawno już śpią”. Łatwo wpadła, a może nawet nie chciała uniknąć złapania się na haczyk. Spytała tylko „Jakie wino lubię?”.

Klienci dawno już wyszli i koło jedenastej wieczór, gdy gasiłem światła przyszła Ona. Okazało sie, że mieszkała po drugiej stronie ulicy. Był ciepły majowy wieczór, mimo wszystko lekko zdziwiłem się, jak była ubrana – na górną bieliznę zarzuciła tylko białą bluzeczkę z szerokim dekoltem z bardzo przeźroczystego materiału. Do tego dżinsy. Wina nie przyniosła. Zapytała tylko zmysłowo, jak mija mi wieczór, przysuwając swoją twarz do mojej. Musiała stanąć na paluszkach, by przegiąć się nad ladą. Wtedy nastąpił chyba ten moment, który zaczyna wszystko. Jak jeden płatek śniegu opadając może wywołać lawinę, tak jedna iskra w mojej głowie kazała – zamiast odpowiadać – po prostu ją pocałować. Nim zdążyłem na dobre przywrzeć do jej ust wepchnęła w moje swój język, mocno i zaborczo, poczułem kolczyk, który kiedyś czasem figlarnie przygryzała. Wciąż ją całując, ominałem ladę, wziąłem Ją na ręce i zaniosłem na górę, na kanapę.

Wtedy lawina ruszyła… Lawina jej ubrań, i moich. Uścisków, pocałunków i pieszczot. Całowałem jej piersi, przygryzałem sutki, ona wbijała swoje paznokcie w moje plecy, parę razy do krwii… Rozpiąłem jej spodnie, zsunąłem wyrzucając gdzieś na ziemię. To samo zrobiłem z jej bielutkimi stringami. Nic nie mówiła, rozpięła tylko moje dżinsy, chwyciła nabrzmiałego fiuta i zaczęła poruszać ręką, drugą ręką pobudzała się sama. Naśliniłem dwa palce, wsunąłem je lekko w Nią. Była cholernie ciasna, ale mokra i gorąca jak płynna stal. Ścisnęła mnie dłonią prawie do bólu, grymas na ustach mówiący „jeszcze, więcej”. Poruszałem w niej palcami, uścisk na moim kutasie zelżał, ręka po chwili opadła na kanapę. A Ona płynęła. Po jednej czy dwóch minutach otworzyła oczy i znacząco spojrzała. Chwyciła znów za mnie, przysunęła się bliżej i zarzuciła mi nogi na barki ustawiając się idealnie… Wchodziłem bardzo powoli, mimo rozgrzania wciąż była diabelnie ciasna… Wpierw jej wargi pocałowały moją główkę, potem wsunąłem się nieco głębiej – stawiała opór, nacisnąłem mocniej… I mocniej… gdy byłem już w połowie głębokości spiąłem całe ciało i wszedłem siłą, do końca, odrzuciła głowę w tył wydając z siebie jęknięcie. Przestraszyłem się, czy nie zrobiłem tego za mocno, zbyt głęboko. Poczułem, że cały nie wejdę. Ona tylko się spojrzała na mnie i powiedziała prawie krzycząc:
-RŻNIJ MNIE
Następne uderzenia w niej powodowały coraz głośniejsze jęknięcia, po paru minutach jej sok wylewał się już z wnętrza cienką strużką. Wkładałem w to wszystko co mogłem – siłę, precyzję, na zmianę z delikatnością i uczuciem. Wciąż była ciasna, wciąż czułem, jak zamyka się na mnie. Po dłuższym lub krótszym czasie, którego nie potrafię zliczyć wyszedłem z niej na chwilę… Z wielkim trudem podniosła się i odwróciła do mnie. Nic nie musiała mówić, wszedłem w nią rozchylając obiema dłońmi jej pośladki… Po kilku ruchach zacząła wyginać się w łuk, wypinając do mnie krągłą pupę. Chwyciłem ja za biodra i zaatakowałem, czułem jak jej ciało wiotczeje i poddaje się mojemu ruchowi. Rżnąłem ją, po prostu. Gdy trochę zwolniłem, znowu naśliniłem palce i nie przestając się w niej poruszać lekko i bardzo delikatnie wsunałem jeden, potem kolejny w jej drugą dziurkę. Chyba się zdziwiła, ale nic nie zrobiła. Poruszałem się lekko w niej – w obu miejscach. Przez delikatną ściankę wyczuwałem siebie i własne ruchy. To było coś naprawdę świetnego. Znowu chwyciłem ja za biodra i powtórzyłem jazdę w stulu młota pneumatycznego… Z całą siłą, z całą werwą i energią… W końcu dała mi znać, żebym na chwilkę przestał…
Tym razem to ona weszła na mnie… Leżałem spokojnie, a ona sama nadziewała się na mnie. Fascynuje mnie to, jak przyjemnie stać się narzędziem rozkoszy… Leżeć i patrzeć, jak kobieta rżnie się sama, unosząc się i opadając na mnie powoli… To prawie jak taniec – chwilami ostry i brutalny, a po chwili delikatny, powolny, poruszała się jak płomień świecy… Nagle szybkim ruchem spiąłem pośladki i uniosłem biodra, nadziałem ja, znów wszedł do dna. Chwyciłem za jej biodra i drugi raz, trzeci, czwarty, następny i kolejny… Znów ją zaskoczyłem, opadła po prostu na mnie, zamieniliśmy się miejscami. Postanowiłem, że dolece, tak, teraz… Wpierw głębokie wejście, aż do dna… Drapała mnie po plecach, ściskała skórę na bokach, obawiałem się, czy nie robię jej krzywdy. Chyba lubi mieć w sobie dużo… Tak, jednak jej się podoba. Złapała mnie za pośladki i każdy ruch potęgowała dociągając mnie do siebie, robiłem to coraz szybciej, mocniej, dyszałem jakbym kończył bieg na 400 metrów… Wciąż w niej, do przodu, do przodu, mocniej, starczyło mi sił, ona spięła się kolejny raz, a ja wciąż pieprzyłem jej dziurę, wciąż ciasną, mokrą, gorącą…

Meta…. Otwierają szampana…

Cisza… Oddech… Spokój…

A ja leżę… Na niej… Wciąż w niej…

Mokry i spocony… Ze sznytami na plecach…

Matko, to trwało dwie godziny…

Komentarze:

Napisz komentarz

Nasze erotyczne historie