Opublikowano:
Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą… Był ciepły wieczór, choć grudzień za pasem. Świąteczne lampki migotały na ulicach, jakby chciały powiedzieć: „Zostań, baw się!”. Bar „Pod Białym Orłem” pulsował muzyką, przyciągając tłumy niczym magnes. Zza dymu papierosów i aromatu piwa wyłaniały się postacie – niektóre nieśmiałe, inne gotowe na przygodę.
W kącie, przy stoliku pokrytym resztkami chipsów, siedziała Krystyna. Rudowłosa femme fatale o spojrzeniu ostrym jak brzytwa. Naprzeciw niej – Andrzej, mieszanka filozofa i mechanika. Już na pierwszy rzut oka było widać, że coś się święci.
Andrzej, który miał talent do znajdowania pretekstów, zamówił dwa drinki. „Cosmopolitan dla damy i whisky dla siebie” – oznajmił z dumą, jakby zamawiał w Operze Wiedeńskiej. Krystyna uniosła brew, choć trudno było odczytać, czy z rozbawienia, czy sceptycyzmu. Sytuacja nabierała tempa.
– Czy wiesz, że kobieta taka jak ja tańczy tylko z kimś wyjątkowym? – zapytała, mrużąc oczy jak kot przed misą mleka. – Wyjątkowość to moje drugie imię – odparł Andrzej, choć „wyjątkowo” bardziej kojarzyło się z jego sposobem parkowania.
Gdy zegar wybił północ, atmosfera zgęstniała. DJ zmienił playlistę na coś bardziej nastrojowego, a Andrzej postanowił zrobić krok naprzód. Zaproponował Krystynie, by pokazała mu miejsce, w którym „prawdziwi ludzie potrafią tańczyć”. Odpowiedziała tajemniczym uśmiechem.
Na zapleczu, gdzie kartony po piwie leżały obok zardzewiałych kluczy francuskich, sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót. Krystyna spojrzała na Andrzeja, jakby chciała mu przekazać coś więcej niż tylko instrukcję obsługi. Atmosfera była napięta, choć w powietrzu unosił się zapach czosnku z kuchni.
Gdy muzyka przycichła, a światło w barze zmieniło kolor na złocisty, Andrzej poczuł, że czas działać. Wyciągnął rękę do Krystyny, proponując taniec – choć jego styl przypominał bardziej ćwiczenia gimnastyczne niż walca.
Krystyna, z właściwą sobie gracją, wzięła go pod rękę i powiedziała: – Wiesz, Andrzeju, dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą. Ale ty… ty masz w sobie coś, co przypomina mi dawne czasy.
Po kilku drinkach i godzinach rozmów, które wędrowały od filozofii Kanta po historię pszczelarstwa, oboje znaleźli się na tarasie. Krystyna spojrzała na Andrzeja i powiedziała: – Wiesz, zawsze marzyłam, żeby spotkać kogoś, kto będzie umiał mnie rozbawić i rozgrzać w jednym momencie.
– A ja zawsze marzyłem, żeby spotkać kogoś, kto zaakceptuje moje zamiłowanie do skarpet w renifery – odparł z powagą.
Gdy pierwsze promienie słońca zajrzały do baru, Andrzej i Krystyna wciąż rozmawiali. Między żartami a spojrzeniami pojawiła się iskra – ta prawdziwa, którą można znaleźć tylko raz na jakiś czas.
Oboje wiedzieli, że to była niezwykła noc. Krystyna spojrzała na Andrzeja z uśmiechem i dodała: – Wiesz co? Może dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą, ale z tobą zatańczę jeszcze niejeden raz.
Copyright 2025. All rights reserved.
Wysyłająć wiadomość zgadzasz się przestrzegac regulaminu usługi. Przeczytaj cały regulamin
Polityka Cookies: Polityka Cookies i prywatności
Administratorem serwisu jest VISIONIT (od 15.12.2024)
Kontakt pod adresem: kontakt@night-academy.pl