Opublikowano:
W letnim deszczu miało wydarzyć się coś niezapomnianego. W upalne, lipcowe popołudnie, kiedy powietrze drżało od gorąca, Bardzo atrakcyjna Julia siedziała na tarasie rodzinnego domu. Znajdował się on w małej, malowniczej wsi niedaleko Kazimierza Dolnego. Wokół rozciągały się sady jabłoni, a w oddali migotała wstęga Wisły. Na horyzoncie zbierały się ciemne chmury, zwiastujące burzę. Julia lubiła ten czas przed deszczem, kiedy natura wstrzymywała oddech.
Siedząc przy drewnianym stole, popijała mrożoną herbatę i czytała powieść. Nagłe trzaśnięcie furtki wyrwało ją z lektury. Wstała i spojrzała w stronę ogrodu. W wejściu stał Marek, jej dawny przyjaciel z dzieciństwa. Spotkali się przypadkiem kilka dni wcześniej w pobliskim sklepie, a teraz pojawił się nieoczekiwanie.
– Marek! Co ty tutaj robisz? – zapytała, zaskoczona, ale z uśmiechem.
– Pomyślałem, że może masz ochotę na spacer – odpowiedział, ocierając pot z czoła.
Nie zastanawiała się długo. Wzięła kapelusz, zostawiła książkę na stole i ruszyła z nim w stronę polnej ścieżki. Rozmawiali o dawnych czasach, o wspólnych zabawach nad rzeką i przygodach w lesie. Niebo stawało się coraz ciemniejsze, a pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na ziemię. Zanim zdążyli dotrzeć do jakiegokolwiek schronienia, deszcz zmienił się w ulewę.
– Chodźmy do starej stodoły! – zawołał Marek, wskazując na budynek na końcu sadu.
Kiedy wbiegli do środka, byli całkowicie przemoknięci. Krople deszczu uderzały o dach, tworząc miarowy rytm. W środku panował półmrok, ale przez szpary w deskach wpadało światło, oświetlając ich postacie. Julia odgarnęła mokre włosy z twarzy i roześmiała się. Marek, widząc jej uśmiech, podszedł bliżej.
– Wyglądasz, jakbyś właśnie wyszła z obrazu – powiedział cicho, patrząc jej w oczy.
Słowa zawisły w powietrzu, a między nimi narastało napięcie. Marek uniósł dłoń i delikatnie dotknął jej policzka. Julia nie cofnęła się, a zamiast tego przymknęła oczy, czując jego ciepło mimo chłodu deszczu. Ich twarze zbliżyły się, a chwila, która wydawała się wiecznością, zakończyła się pocałunkiem.
Deszcz na zewnątrz zdawał się przybrać na sile, jakby chciał odgrodzić ich od reszty świata. Marek objął Julię, przyciągając ją bliżej, a ich oddechy mieszały się w przestrzeni między nimi. Julia poczuła, jak serce bije jej szybciej, a jednocześnie czas zdawał się zwalniać.
Jego dłonie, początkowo nieśmiałe, zaczęły wędrować po jej ciele, odkrywając każdy szczegół. Ona, w odpowiedzi, uniosła ręce i wplotła palce w jego włosy. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a świat za ścianami stodoły przestawał istnieć. Tylko oni, ich pragnienia i cichy szept deszczu towarzyszyły tej chwili.
– Julia – wyszeptał Marek, przerywając na moment, by spojrzeć w jej oczy. – Nigdy nie myślałem, że mogę czuć coś takiego.
Nie odpowiedziała słowami. Jej uśmiech i dotyk były wystarczającą odpowiedzią. Razem opadli na miękkie siano, które wypełniało wnętrze stodoły. Każdy ruch, każdy gest był pełen delikatności, ale i pasji. Marek z niezwykłą czułością prowadził ją przez tę chwilę, a Julia oddawała się całkowicie emocjom, które wypełniały ją od środka.
Gdy deszcz zaczął ustawać, a promienie słońca przebijały się przez chmury, leżeli obok siebie, słuchając dźwięków natury. Julia spojrzała na Marka, a w jej oczach odbijała się wdzięczność i radość. Oboje wiedzieli, że ta chwila zostanie z nimi na zawsze, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość.
– Myślisz, że to było tylko marzenie? – zapytała cicho.
– Jeśli tak, to chciałbym śnić to marzenie każdego dnia – odpowiedział Marek, przyciągając ją do siebie.
Kiedy wracali do domu, trzymając się za ręce, w powietrzu unosił się zapach mokrej ziemi i świeżości. Julia czuła, że tego dnia odkryła coś niezwykłego – nie tylko w Marku, ale przede wszystkim w sobie.
Copyright 2025. All rights reserved.
Wysyłająć wiadomość zgadzasz się przestrzegac regulaminu usługi. Przeczytaj cały regulamin
Polityka Cookies: Polityka Cookies i prywatności
Administratorem serwisu jest VISIONIT (od 15.12.2024)
Kontakt pod adresem: kontakt@night-academy.pl