Laseczka
Znów baraszkowaliśmy w wannie. Poprosiłam, aby mąż ukląkł, tuż nade mną. Namydliłam ręce. Wzięłam w dłonie jego jajeczka. Zaczęłam je delikatnie myć. Podniecało go to. Gdy zrobiła się piana, przesunęłam rękę na jego stojącego ptaszka. Ściągnęłam skórkę i namydliłam łepek. Zrobił się ciemnoróżowy. Zawsze jest taki, gdy jest bardzo podniecony. Potem odkręciłam prysznic z letnią wodą i puściłam lekki strumień na namydlonego ptaszka. Patrzyłam jak spływa z niego piana, jak płynie po jego owłosionym udzie. Ciekawa byłam, czy gdybym długo polewała go wodą czy miałby orgazm. Ja w ten sposób skończę. Mąż, powiedział jednak, że nie. Wsunęłam się pod niego. Samym końcem języka dotknęłam czubka jego ptaszka. Polizałam go delikatnie kilka razy, cały czas trzymając go w dłoni. Potem chwyciłam go mocniej i wsunęłam do buzi. Spojrzałam na męża. Oparł się ręką o ścianę. -A tak skończysz? -Tak i to bardzo szybko! Przez chwilę robiłam mu laseczkę. Gdy zerkałam do góry widziałam jak odchyla głowę do tyłu. Był bardzo podniecony. Przestałam. Odwróciłam się i uklękłam. Wanna i sex od tyłu jest jedną z tych rzeczy, które lubię najbardziej. Pieprzyliśmy się, bo inaczej się tego nazwać nie da. Przez chwilę powoli, z lekarską dokładnością penetrował moją cipkę. Powolne ruchy, przez które czułam każdy kawałek jego ptaszka wchodzącego we mnie. Gdy tak robi, mam wrażenie, że jest idealnie dopasowany do mojej cipki. Kształtem, grubością, długością…
